Technologie, które zmieniły oblicze sportu

Zróbmy mały eksperyment – odpalamy sobie transmisję dowolnej imprezy sportowej z lat 70; 80; 90, 00 i współczesnych, a potem spróbujmy znaleźć różnice. No jest tego sporo, nie ma się co oszukiwać. Nawet patrząc 10-15 lat wstecz, a więc wydawałoby się – do czasów bliskich współczesności –  możemy doszukać się ogromnych różnic. I mowa tu nie tylko o jakości samej transmisji. Jakie zatem technologie sprawiły, że po ich wprowadzeniu dana dyscyplina nie była już taka sama? Sprawdźmy.

Magiczne Oko

Czy można sobie wyobrazić większe pole do dyskusji, a co za tym idzie – kontrowersji – niż niejasny wynik wyścigu? Doprawdy, ciężko sobie wyobrazić jak kiedyś wyglądały wyścigi bez tego. Dyscypliny takie jak biegi krótkie (sprinty) czy wyścigi konne są o tyle specyficzne, że o zwycięstwie decydują nierzadko ułamki sekund, lub jak kto woli – długość stopy.

Przed 1948 rokiem dwóch atletów przekraczających linię mety w tym samym czasie niemal zawsze oznaczało spór w siedzibie sędziów. W wymienionym roku natomiast, podczas letnich igrzysk w Londynie wprowadzono urządzenie zwane fotokomórką. W ten sposób, dzięki obrazowi zarejestrowanemu w kilku tysiącach klatek na sekundę, można było dokładniej określić kto wygrał.

Dziś Magiczne Oko, bo tak potocznie nazywana jest fotokomórka, potrafi rejestrować obraz znacznie dokładniej niż niemal 80 lat temu. Podczas igrzysk w Londynie w 2012 roku wprowadzono urządzenia, które zapisywały obraz w 10 000 klatkach na sekundę.

Tak precyzyjne określenia z pewnością doceniają osoby obstawiające mecze MŚ u bukmacherów – chyba nikt nie chciałby przegrać swojego zakładu w wyniku sędziowskiej pomyłki. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom pomiarowym – tego typu wpadki są niemal niemożliwe.

Rzecz o tenisie

Każda dyscyplina sportowa jakoś zaczynała. Przez „jakoś” mam na myśli przyrządy, którymi się posługiwano do jej uprawiania. Piłka do piłki nożnej nie zawsze była lekką i miękką kulą, narty nie zawsze były mieszanką nowoczesnych i elastycznych tworzyw, a rakieta do tenisa nie zawsze była rakietą do tenisa. Zaraz zaraz…

Zgadza się – początkowo w tenisa grano po prostu ręką. Były to jednak zamierzchłe czasy średniowiecza. Pierwsze rakiety powstały natomiast w XIX wieku, a wymyślił je londyńczyk – Major Walter C. Wingfield. Początkowo składały się z drewnianej rączki i małej, elipsoidalnej główki z naciągiem wykonywanym ze zwierzęcych jelit. W 1947 wprowadzona została rakieta z drewna laminowanego i można powiedzieć, że to wtedy tenis wkroczył na drogę sportu, który znamy do dziś.

Tymczasem na zielonej murawie

Historia piłki jest mniej więcej każdemu zainteresowanemu znana. Oto w XIX wieku grupa zapaleńców z Wielkiej Brytanii utworzyła najpierw puchar, a potem ligę, a pomysł przejęła reszta świata. Oczywiście znane są również wzmianki o tym, że początki dyscypliny sięgają nawet XII wieku, ale skupmy się na czasach „nowożytnych”.

To co dzisiaj znamy jako piłkę do „nogi” po raz pierwszy wrzucono na boisko dopiero w latach 50 XX wieku. Składała się z 32 łat i wykonana była ze skóry, ale nie tak ciężkiej jak wcześniej. Inny był również sposób jej zszywania. Dzięki temu, znacznie obniżona została jej waga (zwłaszcza w deszczowe dni), co pozwoliło piłkarzom przyjmować futbolówkę głową, bez strachu o własne zdrowie. Dzisiejsze piłki skrywają w sobie więcej technologii niż mogłoby się wydawać.

Nadchodzący Mundial będzie okazją do przetestowania systemu automatycznego wykrywania spalonych. Do jego działania potrzebny będzie cała gama współgrających ze sobą urządzeń – w tym czujników umieszczonych w piłce. Będą one wysyłały sygnał o swoim położeniu 500 razy na sekundę, co pozwala dokładniej określić moment podania, a co za tym idzie – wykluczyć potencjalne problemy z bramkami padającymi ze spalonych.